środa, 30 października 2013

trytr

niedziela, 24 lutego 2013

Mr. Blockbuster - Jerry Bruckheimer

Siedząc na bezrobociu, zacząłem (oprócz oczywiście poszukiwania pracy) oglądać produkcje filmowe. Po pochłonięciu wszystkich sezonów Kryminalnych Zagadek Las Vegas, New York oraz Miami, rozpocząłem przygodę z Cold Case (Dowody zbrodni) . Coś przykuło moją uwagę a mianowicie znajome nazwisko tak wszechobecne - po zakończeniu każdego odcinka oraz w jednym z moich ulubionych filmów - Skarb narodów, Piraci z Karaibów - Jerry Bruckheimer.


Zacząłem poszukiwania kim jest ów jegomość - to co znalazłem przeszło moje oczekiwania - człowiek ten macza palce w pięćdziesięciu procentach znanych nam produkcji rodem z Hollywood, a zaczynał od reklamy dla Pepsi - jest jednym z potężniejszych i najbardziej wpływowych producentów.

Jerry urodził się 21 września 1945 r.) to amerykański producent filmowy. Wyprodukował między innymi takie filmy jak Gliniarz z Beverly Hills, Top Gun, Twierdza, Con Air - lot skazańców, Karmazynowy przypływ, Armageddon, Wróg publiczny, 60 sekund, Helikopter w ogniu, Pearl Harbor, Piraci z Karaibów i Skarb narodów.



Bruckheimer urodził się w Detroit w stanie Michigan. Studiował w Arizonie gdzie uzyskał dyplom z psychologii. Po studiach pracował w różnych miejscach do czasu, gdy nadarzyła się okazja wyprodukowania filmu. Wtedy też przeprowadził się do Los Angeles. Do 2007 r. wyprodukował ponad 30 filmów i jest uważany za jednego z najlepszych producentów w historii.

W latach 80. i 90. współpracował z Donem Simpsonem dla wytwórni Paramount Pictures. To właśnie w duecie z nim Bruckheimer wyprodukował swój pierwszy wielki hit Flashdance w 1983 r. Film ten zarobił w USA 95 milionów dolarów. Niedługo później powstały kolejne hity Gliniarz z Beverly Hills i Top Gun. Pomimo przedwczesnej śmierci Simpsona w 1996, Bruckheimer kontynuował pracę nad wieloma filmami, między innym Armageddonem, Helikopter w ogniu i seria Piraci z Karaibów.

Na początku kariery produkował reklamy, w tym jedną dla Pepsi. Od 1997 zajął się też pracą dla telewizji tworząc między innymi CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas. Wyprodukował tez popularny show The Amazing Race. Obecnie nadawanych jest 7 programów wyprodukowanych przez niego: CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas, CSI: Miami, CSI: NY, Bez śladu, The Amazing Race, Dowody zbrodni i Jedenasta godzina.



Jako jeden z najlepszych producentów otrzymał przydomek "Mr. Blockbuster", ponieważ wiele jego filmów osiągało znakomite wyniki. W sumie jego filmy zarobiły 13 miliardów dolarów. Sama seria "Piratów z Karaibów" przyniosła dochód 2.79 miliarda dolarów.

Jego projekty otrzymały 35 nominacji i 5 Oscarów, 8 nominacji i 5 nagród Grammy, 23 nominacje i 4 Złote Globy, 30 nominacji i 6 nagród Emmy, 8 nominacji i 4 nagrody People's Choice i wiele nagród MTV Movie Awards, włącznie z nagrodą za Najlepszy Film Dekady.

Bruckheimer był dwukrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną była Bonnie Bruckheimer. Obecnie mieszka w Los Angeles z drugą żoną Lindą Bruckheimer. Ma pasierbicę imieniem Alexandra.

piątek, 22 lutego 2013

Alan Turning

Czy zastanawialiście się kiedyś kto wymyślił komputer? Oto sylwetka osoby, która uważana jest za twórcę komputera oraz informatyki.



A. Turning bo o nim mowa  (ur. 23 czerwca 1912 w Londynie, zm. 7 czerwca 1954 w Wilmslow) – angielski matematyk, kryptolog, twórca pojęcia maszyny Turinga i jeden z twórców informatyki.
Jego ojciec, Julius Turing, był pracownikiem indyjskiej służby cywilnej i razem z żoną Ethel Turing mieszkał w Chatrapur niedaleko Madrasu w południowych Indiach. Tam też Alan Turing został poczęty jesienią 1911. Ponieważ rodzice przyszłego matematyka chcieli, aby dziecko urodziło się w Anglii, opuścili Indie i 23 czerwca 1912 w Londynie urodził się Alan Mathison Turing. Jego ojciec niedługo po jego narodzinach wrócił do Indii, natomiast matka wyjechała piętnaście miesięcy później, w połowie września 1913, pozostawiając Alana pod opieką nianiek.

W 1926 roku Alan Turing rozpoczął naukę w Scherbone School w Dorset. Od samego początku nauki wykazywał duże zdolności w dziedzinie nauk ścisłych, jednak źle czuł się w szkole, która kształciła przyszłą kadrę przywódczą Imperium Brytyjskiego.

Uczęszczając do Sherborne School, Alan odkrył swoją orientację homoseksualną, wówczas też zakochał się w Christopherze Morcomie. Ten jednak zmarł niedługo później – 13 lutego 1930 - na gruźlicę.
Po śmierci ukochanego, Turing zaczął jeszcze ciężej pracować, aż w 1931 uzyskał stypendium naukowe na King's College w Cambridge.
 




Przebywając w Cambridge Turing napisał swoją prawdopodobnie najważniejszą pracę matematyczną On Computable Numbers, czyli O liczbach obliczalnych. To właśnie w niej wprowadził abstrakcyjną maszynę, która była w stanie wykonywać zaprogramowaną matematyczną operację, czyli tak zwany algorytm. Maszyna mogła wykonać tylko jeden, określony algorytm, na przykład mogła podnieść liczbę do kwadratu, podzielić, dodać, odjąć. Według Turinga liczby miały być podawane maszynie za pomocą papierowej taśmy podobnej do taśmy z melodią zapisaną dla pianoli. W swojej pracy Turing opisał wiele takich maszyn, które uzyskały wspólne miano maszyn Turinga. Następnie Turing opracował tak zwaną uniwersalną maszynę Turinga, która w zależności od instrukcji zapisanej na taśmie, miała wykonywać dowolną operację. W ten sam sposób udowodnił, że nie istnieje algorytm pozwalający odpowiedzieć na pytanie dotyczące nierozstrzygalności każdego innego twierdzenia (dlaczego?), a zatem nawet uniwersalna maszyna Turinga nie była w stanie zidentyfikować wszystkich nierozstrzygalnych stwierdzeń. Było to ostateczne rozwiązanie zagadnienia nierozstrzygalności wprowadzonego do logiki matematycznej przez Kurta Gödla. W tej samej pracy Turing przedstawił schemat pierwszego komputera przygotowany w oparciu o prace Charlesa Babbage'a i jego projekt maszyny różnicowej nr 2. Był to projekt, którego realizacja wykraczała poza możliwości ówczesnej techniki, jednakże z inżynierskiego punktu widzenia był on zupełnie prawidłowy. Dzięki pracy O liczbach obliczalnych w wieku 26 lat Turing został uznany za jednego z najwybitniejszych matematyków świata. Bardzo szybko robił karierę naukową, został nawet członkiem King's College.
W 1939 roku Rządowa Szkoła Kodów i Szyfrów zaproponowała Turingowi podjęcie pracy kryptoanalityka w Bletchley. Tam też matematyk (na przełomie 1939 i 1940 roku) zaprojektował tzw. bombę Turinga (częściowo w oparciu o prace polskich kryptoanalityków, np. Mariana Rejewskiego – zob. bomba kryptologiczna), urządzenie służące do łamania kodu Enigmy. Było to urządzenie, dzięki któremu rozszyfrowywanie wiadomości zapisanych przy użyciu niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma było dużo prostsze, tańsze, a co najważniejsze – skuteczniejsze. Bletchley posiadało piętnaście takich bomb, każdą przeznaczoną do jednej wiadomości.







W 1941 roku nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora Bletchley. Nowy szef, komandor Edward Travis zablokował kryptoanalitykom dostęp do funduszy na badania i budowę bomb. Wówczas Alan Turing i jego współpracownicy zwrócili się bezpośrednio do Winstona Churchilla po dotacje na prace związane z kryptoanalizą. Dotacje te otrzymali i w rok później Bletchley posiadało już czterdzieści dziewięć bomb. Powstała także stacja bomb w Gayhurst Manor. Wówczas (pośrednio) publicznie ogłoszono rekrutację do Bletchley, publikując w Daily Telegraph krzyżówkę. Sześciu czytelników, którzy poprawnie ją rozwiązali i przeszli specjalny test zorganizowany przez MI-6, zostało zatrudnionych razem z Turingiem w Bletchley.
Po wojnie Alan Turing zaprojektował jeden z pierwszych elektronicznych, programowanych komputerów. Był również pomysłodawcą tak zwanego testu Turinga – eksperymentu będącego próbą formalnego zdefiniowania sztucznej inteligencji.

W 1952 roku włamano się do domu Alana Turinga, który poinformował o tym fakcie policję. W wyniku jej śledztwa Turing potwierdził, iż jest homoseksualistą. Wówczas został oskarżony o naruszenie "moralności publicznej", wytoczono przeciwko niemu proces. Sąd dał mu wybór: więzienie lub terapię hormonalną. Turing wybrał terapię – konsultacje z psychiatrą i roczną kurację hormonalną, polegającą na przyjmowaniu estrogenu (kastracja chemiczna). Skutkiem ubocznym kuracji była między innymi ginekomastia.

Wskutek skazania stracił certyfikat dostępu do poufnych informacji oraz odsunięto go od badań związanych z konstrukcją komputera.

7 czerwca 1954 Alan Turing zamknął się w swojej sypialni i popełnił samobójstwo.

Premier Gordon Brown we wrześniu 2009 przeprosił w imieniu rządu Wielkiej Brytanii za "całkowicie niesprawiedliwe" i "straszne" potraktowanie Turinga.


Lobotomia

Lobotomia przedczołowa, inaczej leukotomia, zwana popularnie lobotomią lub lobotomią czołową – zabieg neurochirurgiczny polegający na przecięciu włókien nerwowych łączących czołowe płaty mózgowe ze strukturami międzymózgowia (najczęściej podwzgórzem lub wzgórzem), obecnie bardzo rzadko stosowany. Dawniej jedna z metod leczenia chorych na schizofrenię lub inne poważne zaburzenia psychiczne. Celem była redukcja procesów emocjonalnych, które zwykle towarzyszą procesom poznawczym – myślom i wspomnieniom (a więc i myślom natrętnym lub halucynacjom). Stosowano ją w czasie, gdy nie były jeszcze dostępne skuteczne leki przeciwpsychotyczne. Jednym z poważniejszych skutków ubocznych lobotomii przedczołowej jest utrata przez pacjenta poczucia "ciągłości własnego ja", świadomości, że jest tą samą osobą, którą był wczoraj i będzie jutro.

Ponieważ lobotomia nie zawsze okazuje się skuteczna, do tego jest nieodwracalna i prawie zawsze powoduje niekorzystne zmiany w psychice oraz zachowaniu pacjenta, w wielu krajach – m.in. w Polsce, gdzie jest zabroniona – obecnie w ogóle się jej nie stosuje.

Walter J. Freeman od 1936 r. propagował sposób prowadzenia lobotomii przedczołowej, poprzez wbijanie szpikulca do lodu przez oczodół pacjenta (wprowadzając go pod gałkę oczną) i cyt. "obracanie go jak mieszadełka do koktajli wewnątrz mózgu", co miało jego zdaniem leczyć psychozę, depresję czy przysparzające problemów zachowania. Freeman wykonał tę procedurę u ponad 2900 osób, spośród których najmłodsza miała 4 lata. Próbował on z zabiegu wbijania szpikulca w oczodół i przecinania wiązań zrobić zabieg ambulatoryjny, realizował około 4 tego typu zabiegów dziennie. Gdy u pacjenta dochodziło do zmniejszenia pobudzenia, Freeman uważał procedurę za udaną. Jednak wiele osób umierało na stole operacyjnym lub pozostawiono je z nieodwracalnymi uszkodzeniami: dziecinnych, potulnych, bezmyślnych, tracących poczucie tożsamości, apatycznych i bezwolnych oraz niemogących utrzymać moczu lub stolca. W owym czasie publiczne krytykowanie lekarza przez jego kolegów było uważane za nieetyczne[1]. W okresie między 1935 a 1960 wykonano w USA blisko 50 000 zabiegów, polegających na przecięciu połączeń pomiędzy płatami czołowymi mózgu, a wzgórzem. W efekcie tego zabiegu blisko 60% pacjentów umierało, pozostała część wykazywała zaś tendencje do ustąpienia niektórych objawów. Norwegia wprowadziła rekompensaty dla pacjentów poddanych lobotomii.

W roku 1949 Egas Moniz otrzymał Nagrodę Nobla za badania nad leczniczymi efektami lobotomii. Pomimo złożenia protestów, m.in. przez jedną z ofiar lobotomii, Christine Johnson, Komitet Noblowski odmówił odebrania Monizowi tytułu laureata Nagrody.

Zabieg lobotomii został ukazany m.in. w powieści Kena Keseya Lot nad kukułczym gniazdem, a także w serialu telewizyjnym American Horror Story: Asylum.

czwartek, 21 lutego 2013

Cała prawda o fotoradarach







Na podstawie zdjęcia z fotoradaru kierowca może zostać ukarany wysokim mandatem lub stracić prawo jazdy. Czy konstrukcja takiego urządzenia gwarantuje jego całkowitą nieomylność?
Dobra wiadomość jest taka, że rozebrany przez nas fotoradar Fotorapid CM przez jakiś czas nie będzie robić zdjęć, bo zanim ponownie trafi na drogę, musi przejść badania legalizacyjne. Ale jest też wiadomość dla kierowców gorsza: w Polsce działa wiele urządzeń tego typu, a kierowcy są karani na podstawie robionych przez nie zdjęć – coraz częściej bez udziału czynnika ludzkiego i bez możliwości weryfikacji, co naprawdę zarejestrowało urządzenie! W takiej sytuacji warto sprawdzić, jak ten sprzęt jest zbudowany i czy można mu zaufać.

Co jest w środku fotoradaru?

Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej najpopularniejszemu na naszych drogach radarowi, czyli Fotorapidowi CM wyprodukowanemu przez państwową firmę Zurad. Pogłoski, że to co ma w środku polski fotoradar, może nie do końca spełniać swoją powinność, pojawiają się od dawna. Niektóre z nich wychodzą z ust użytkowników tego sprzętu, źródłem innych jest oczywiście konkurencja, której Zurad mocno zalazł za skórę.
O kompetencjach firmy w dziedzinie konstruowania fotoradarów można dyskutować, za to w kwestii wygrywania publicznych przetargów jest ona niekwestionowanym liderem w branży. Sprzęt tego typu nie może jednak być rozplombowany bez utraty legalizacji, wszystkie egzemplarze znajdują się w rękach służb albo producenta, mało kto ma więc szansę zajrzeć do środka, by ocenić, ile ten sprzęt jest wart. My zajrzeliśmy!

Urządzenie składa się z trzech podstawowych modułów: komputera, bloku radarowego oraz aparatu fotograficznego. Ten ostatni to stary dobry znajomy – w otwartym egzemplarzu znaleźliśmy popularnego Nikona D300 (choć wiemy, że w innych egzemplarzach bywają montowane też modele D200 albo D300s) – zwykła, półprofesjonalna lustrzanka.



Taki sprzęt to marzenie niejednego fotoamatora, ale – co ciekawe – wspomniany aparat fotograficzny według opinii producenta nie powinien pracować w ujemnych temperaturach i przy wilgotności powietrza powyżej 85 proc. ani w warunkach prowadzących do skraplania pary wodnej. Cały fotoradar ma jednak dopuszczenie do pracy w temperaturze do -10ºC (lub do -30ºC w obudowie z grzałką i wentylatorem) i musi – zgodnie z przepisami – znosić wilgotność powietrza do 95 proc.!

Czy aparacik jest w jakiś sposób zaizolowany? Nic podobnego!

Producent radaru: Firma Nikon udzieliła nam wielu wskazówek technicznych. Były one pomocne przy adaptacji aparatów do pracy w fotoradarze. Przedstawiciel producenta aparatu odmówił nam komentarza, czy rzeczywiście tak było. By się upewnić, czy aparat w fotoradarze to standardowy sprzęt, wzięliśmy pierwszego z brzegu Nikona D300 i podłączyliśmy go do fotoradaru. Działał! Także aparat wyjęty z fotoradaru pracuje zupełnie normalnie, ma standardowe oprogramowanie, modyfikacji ani śladu. Jeśli Zurad rzeczywiście coś w nim zmienił, to zrobił to dyskretnie.



Za powiązanie zdjęcia z wynikiem pomiaru prędkości wykonanego przez radar odpowiada niewielki komputer przemysłowy, wyposażony w procesor zbliżony do tych, jakie stosowane są np. w netbookach.

Podobnie jak w przypadku aparatu i znacznej części bloku radarowego, nie są to wyroby Zuradu, ale produkty kupowane u poddostawców. Autorskim wyrobem producenta jest przede wszystkim blaszana obudowa urządzenia. W wersji przenośnej podstawa to zwykły statyw geodezyjny, który można kupić w sklepach budowlanych.

Każdy fotoradar, aby mógł być używany przez służby, musi mieć niezbędne dokumenty wystawione przez Główny Urząd Miar. Najważniejsze jest tzw. zatwierdzenie typu, wymagające wykonania wielu kosztownych, czasochłonnych badań – koszt jego uzyskania może z łatwością przekroczyć 100 tys. zł. Kiedy dany model urządzenia raz je otrzyma, to każdy kolejny egzemplarz może zostać wdrożony do służby na podstawie świadectwa legalizacji, wydawanego po skróconym badaniu weryfikującym to, czy dany egzemplarz działa poprawnie. Jednak pod jednym warunkiem – musi on być identyczny z urządzeniem, jakie przedstawiono do zatwierdzenia typu.

W przypadku Fotorapida CM, niezależnie od rodzaju zamontowanego aparatu oraz dodatkowych urządzeń, które trafiają do nowszych wersji, używane jest to samo zatwierdzenie typu. W najnowszych egzemplarzach znajdziemy aparat Nikon D300s, który trafił do sprzedaży w 2009 roku, podczas kiedy zatwierdzenie typu radaru wystawiono w 2008 roku. Producent twierdzi, że to legalne, bo zmiany nie wpływają na wyniki pomiarów (do testowanego fotoradaru próbowaliśmy podłączyć Nikona D200, ale nie udało się. Czyżby i oprogramowanie fotoradaru było modyfikowane?).

O nowe dokumenty nie zatroszczono się nawet po zamontowaniu w górnej części obudowy modułu Wi-Fi w wersji fotoradaru na trójnogu czy tzw. urządzenia integrującego, mającego automatycznie przesyłać zdjęcia do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym ITD. Najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza, nawet GUM nie interweniował w tej sprawie.
Nie wiemy, czy państwowy urząd odpowiadający za dokładność sprzętu pomiarowego ma słabość do państwowego producenta i stosuje wobec niego inną miarę, bo kiedy jedna ze straży miejskich zapytała, czy na maszcie od fotoradaru można umieścić kamerę monitoringu miejskiego, urząd stanowczo zaprotestował i stwierdził, że wymagałoby to wykonania nowych badań.

Jak zbudowany jest fotoradar fotorapid CM
Zwykła, półprofesjonalna lustrzanka Nikon

Użycie zwykłej lustrzanki w fotoradarze to odważne działanie. Większość producentów fotoradarów korzysta ze specjalistycznych kamer przemysłowych, które oferują mniej pikseli, ale działają bardziej przewidywalnie. Lustrzanka ma własny, wbudowany procesor obrazu, którego pracy komputer fotoradaru nie kontroluje.

W fotoradarze do niczego nie przydadzą się też: 51-punktowy autofokus, wbudowana lampa błyskowa czy układ stabilizacji obiektywu, który pomaga w wykonywaniu zdjęć z ręki. Dlaczego więc Zurad decyduje się na taką rozrzutność? Daje mu to przewagę marketingową! Dla amatora – a do tej grupy należą urzędnicy decydujący o przetargach – aparat o rozdzielczości 12 megapikseli jest lepszy od takiego, który ma tych pikseli 12 razy mniej, choćby z technicznego punktu widzenia nie miało to znaczenia! Żeby „wyciąć” konkurencję Zuradu, wystarczy wpisać do warunków zamówienia odpowiednią rozdzielczość matrycy!

Blok radarowy

Widoczny na zdjęciu element odpowiada za pomiar prędkości obiektów przemieszczających się przed fotoradarem. Ze względu na obowiązujące w Polsce przepisy metrologiczne można liczyć na to, że przy prawidłowym użytkowaniu wyniki są obarczone najwyżej minimalnym błędem.

Warto jednak wiedzieć, że takie urządzenia nie mogą być nieomylne. Sam radar mierzy prędkość każdego obiektu, który znajdzie się w jego (bardzo dużym) polu widzenia. Do testowania fotoradaru używa się kamertonu o odpowiednio dobranym dźwięku. Przyrząd trzeba umieścić tuż przed głowicą – urządzenie nie odróżni go od pędzącego auta! Radar można też wzbudzić choćby przy użyciu głośnika emitującego dźwięk o określonej wysokości. W tym modelu ton o częstotliwości 4479 Hz daje odczyt ok. 100 km/h.

Ekran i komputer

Na tylnej ściance umieszczono ekran dotykowy pozwalający na przeglądanie zdjęć oraz sterowanie urządzeniem. Szczególnie w niskich temperaturach wymaga to jednak dużej cierpliwości, bo ekran słabo reaguje na dotyk, a zwykłych przycisków nie przewidziano. Ekran połączono przewodem z komputerem przemysłowym sterującym pracą radaru i aparatu. To komputer przyporządkowuje odczyt prędkości do konkretnego zdjęcia.

Jedno urządzenie, wiele zastosowań

Widoczny na zdjęciach fotoradar może być używany w różnych konfiguracjach. Zgodnie z wydanym przez GUM zatwierdzeniem typu występuje jako: wersja przewoźna ze statywem, wersja przewoźna kontenerowa (z obudową przypominającą przydrożny śmietnik), zestaw do montowania w bagażniku samochodowym oraz wersja stacjonarna montowana na przydrożnych masztach. W przypadku urządzeń stacjonarnych producent przewiduje dwa typy obudów – z klimatyzacją lub bez niej.

W wersji klimatyzowanej fotoradar ma dopuszczenie do stosowania nawet w temperaturze -30°C! Niezależnie od rodzaju obudowy samo urządzenie powinno mieć identyczną konstrukcję. Wersję przenośną po zdjęciu ze statywu można zamontować na przydrożnym maszcie, tak samo jak radar wyjęty z masztu da się ustawić na statywie. Przepisy zabraniają jednak używania jakichkolwiek innych niehomologowanych obudów, np. radaru nie wolno umieścić w zwykłym śmietniku, choć niektóre służby robiły już takie eksperymenty.

Zdjęcia z fotoradarów. Mierzy dokładnie, ale kto jest na zdjęciu?

Zdecydowana większość zdjęć z Fotorapida jest wysokiej jakości i na ich podstawie można stwierdzić przynajmniej, które auto przekroczyło prędkość. Zdarza się jednak (tak jak na zaprezentowanych, wybranych tendencyjnie, przykładowych fotografiach), że aut na zdjęciu jest więcej niż jedno lub znajduje się ono w niewłaściwym miejscu.

Co wtedy? Urządzenie nie wskazuje, którego auta prędkość została zmierzona. Producent przewidział opcję wykonywania dwóch zdjęć (wtedy doskonale widać, jak poruszały się pojazdy), ale wymaga ona świadomego uruchomienia i nie działa po zmroku, bo lampa błyskowa nie nadąża z doświetleniem kolejnych fotografii. W większości radarów funkcja ta jest wyłączona, bo korzystanie z niej podwaja ilość danych zapisywanych na niewielkim twardym dysku urządzenia.

Świadomy operator fotoradaru lub osoba obrabiająca zdjęcia na potrzeby postępowania mandatowego wątpliwe ujęcia po prostu kasuje. Niestety, jeżeli zostaną zrealizowane plany Inspekcji Transportu Drogowego, to już niebawem większość zdjęć z przydrożnych fotoradarów będzie poddawana wyłącznie obróbce automatycznej i wtedy każda taka wątpliwość nabierze wielkiego znaczenia! Wniosek? Zawsze warto nalegać, aby pokazano nam zdjęcie – w ciemno fotoradarowi ufać nie należy!

Służby wierzą na słowo?

Dla służb wykorzystujących sprzęt pomiarowy najważniejszym kryterium jest to, żeby miał on wymagane prawem dokumenty, w szczegóły nikt nie wnika. W ubiegłym roku szerokim echem w mediach odbiła się sprawa radarów ręcznych Iskra kupionych przez policję wraz z radiowozami. Diler samochodowy, który dostarczył sprzęt, sprowadził część urządzeń z republik poradzieckich, bo tam można je było kupić taniej niż u oficjalnego przedstawiciela wytwórcy.

Producent oficjalnie poinformował policję, że są to radary wykonane w wersji na rynek lokalny, które nie spełniają wymogów obowiązujących w Polsce, stąd ich niższa cena. Co na to policja? Dla funkcjonariuszy wyjaśnienia sprzedawcy aut okazały się bardziej wiarygodne od deklaracji producenta urządzeń!

Spore kontrowersje wzbudziły też inne elementy wyposażenia dostarczonych aut, m.in. wideorejestratory Polcam, które zgodnie z oczekiwaniami policji sprzężono z radarami ręcznymi, tworząc w ten sposób zupełnie nowe urządzenie o zmienionych parametrach i możliwościach. Producent tego zestawu również nie postarał się o zdobycie nowego zatwierdzenia typu dla takiej hybrydy, a policja na to nie nalegała.

Źródło: Auto Świat nr 50/2012

środa, 20 lutego 2013

Tortura

Tortura - celowe zadawanie komuś cierpień fizycznych, psychicznych bądź moralnych, przede wszystkim poprzez zadawanie silnego bólu.

Teoretycznie torturą są jedynie czynności prowadzone przez funkcjonariuszy państwowych, z ich udziałem bądź za ich zgodą czy poleceniem, jednak pojęcie to jest również stosowane wobec zadających cierpienie osób prywatnych (np. tortury stosowane przez mafiosów). Stosowanie tortur miało miejsce już od starożytności, zaś najpowszechniejsze stało się w okresie od XVI do XVIII w.

Prawdopodobnie najważniejszym celem stosowania tortur na przestrzeni lat było zmuszenie osoby torturowanej do przyznania się do winy, co do której nie było pewności bądź możliwości udowodnienia. Przykładem takich działań mogły być:

* tortury zadawane schwytanym przestępcom w czasach średniowiecznych
* metody śledztwa zmuszające do przyznania się do winy, stosowane przez NKWD

Równie istotnym celem stosowania tortur było uzyskanie od torturowanego zeznań lub informacji, której nie chciał bądź nie mógł wyrazić dobrowolnie. Miało to miejsce m.in. w następujących wypadkach:

* uzyskanie od torturowanego, należącego do nielegalnej grupy, organizacji bądź spisku, informacji o wspólnikach (w takim celu torturowano m.in. Guya Fawkesa czy Szymona Konarskiego);
* poddanie torturom członka organizacji spiskowej, w celu uzyskania wiedzy o miejscu i terminie planowego zamachu;
* torturowanie jeńca wojennego, szpiega, agenta w celu uzyskania informacji o charakterze militarnym lub politycznym.

Kolejną przyczyną stosowania tortur była zwyczajna chęć zastraszenia bądź złamania oporu osoby torturowanej lub osoby trzeciej. W takim celu najczęściej stosowane były tortury związane z cierpieniem psychicznym albo przewlekle dolegliwe fizycznie (np. zamknięcie w nieogrzewanej celi).

Szczególnym przykładem zastosowania tortur było podjęcie ich wobec osoby trzeciej w celu wydobycia informacji, zeznań czy przyznania się do winy osoby, wobec której bezpośrednio stosowane tortury nie dawały rezultatu. Przykładem może być opisywane przez Sołżenicyna w Archipelagu GuŁag postępowanie funkcjonariuszy NKWD, którzy nie mogąc zmusić podejrzanego do przyznania się do winy jakimikolwiek torturami, w końcu na jego oczach poddają torturom członków jego rodziny (np. żonę lub córkę). Tego rodzaju postępowanie z reguły prowadziło do szybszego załamania psychicznego niż bezpośrednie zadawanie bólu.

Znamiona tortur noszą również kary cielesne, które jednak jako przewidziane przez prawo sankcje nie są torturami w ścisłym znaczeniu tego słowa, choć również powodują cierpienie (np. łamanie kołem bądź obcięcie kończyny). Także niektóre ordalia były w istocie torturami.

Starożytność

Tortury stosowane były zarówno w starożytnej Grecji, jak i starożytnym Rzymie. Powszechnie stosowano je wobec niewolników, więźniów skazanych na śmierć, gladiatorów (w celu zmuszenia ich do walki) czy wyzwoleńców (których jednak torturować było wolno jedynie w wypadku podejrzenia o zdradę).

Różnorakim torturom poddawano w czasach rzymskich (m.in. za panowania Nerona i Domicjana) prześladowanych chrześcijan. Warto wspomnieć, że także Jezus Chrystus według Ewangelii był torturowany w śledztwie: Tymczasem ludzie, którzy pilnowali Jezusa, naigrawali się i bili Go. Zasłaniali mu oczy i pytali: "Prorokuj, kto Cię uderzył". [Łk 22, 63-64]

Średniowiecze



W całej Europie nastąpiło w średniowieczu rozpowszechnienie tortur w związku z prawem, ustanawiającym przyznanie się do winy jako główny i najważniejszy dowód.

Torturom zasadniczo poddawano osoby powyżej czternastego roku życia i nie będących w podeszłym wieku. Nie poddawano torturom kobiet w ciąży i ludzi chorych. Przeszkodą do podjęcia tortur był również stan szlachecki lub duchowny bądź piastowany wysoki urząd. Wszystkie te przeszkody traciły jednak znaczenie, gdy sprawa dotyczyła przestępstwa politycznego, herezji, opętania czy czarów.

Mimo że tortury były stosowane właściwie wszędzie, ich stosowanie było w wielu miejscach ograniczone do specjalnych sytuacji. W Anglii na przykład przywilej stosowania tortur miały jedynie sądy specjalne.

Tortury nie rozpowszechniły się wszędzie jednakowo szybko. O ile we Francji zgodnie z prawem stosowano tortury już w XII wieku, to w Polsce jeszcze w wieku XIV stosowanie tortur było sporadyczne.

Do stosowania tortur znacząco przyczyniło się powstanie inkwizycji, poszukującej i sądzącej heretyków. Na stosowanie tortur wobec podejrzanych o herezję czy czary zezwolił papież Innocenty IV w swojej bulli Ad extirpanda już w 1252. Ta decyzja była opłakana w skutkach dla osób, które w wyniku donosu trafiały w ręce oprawców i zmuszane były do przyznania się do niepopełnionej winy.

Poszukiwanie winnych poprzez tortury zarówno w sprawach świeckich jak i kościelnych było powszechne aż do początków XVIII wieku, jednak jej stosowanie przez sądy kościelne zdarzały się rzadziej niż w sądach świeckich. Dlatego w średniowiecznej Anglii stosowanie tortur zostało ograniczone instytucją Dobrodziejstwo kleru.

Wbrew dzisiejszym wyobrażeniom w czasach średniowiecznych tortury nie były tak rozpowszechnione jak w okresach późniejszych. W średniowieczu przeważały kary kompozycyjne, polegające na zapłaceniu kary na rzecz państwa i pokrzywdzonego, tzw. płat. Tortury na szeroką skalę zaczęto stosować w XIV wieku; zostały przewidziane przez Statuty miast włoskich. Apogeum stosowania tortur przypada na XVI-XVII wiek, czyli kilkaset lat po okresie Średniowiecza. W większości krajów europejskich zniesione w XIX wieku.

Czasy nowożytne

Około roku 1750 coraz więcej przeciwników tortur występowało otwarcie przeciwko ich stosowaniu. Było to oczywiście po części podyktowane względami humanitarnymi, z drugiej zaś argumentami nieprawdziwości zeznań wymuszonych cierpieniem.

Działania przeciwników tortur okazały się skuteczne, bo w kolejnych państwach europejskich zabraniano stosowania tortur (w Prusach w 1754, w Austrii i Polsce w 1776, w Rosji w 1801). Początek wieku XIX przyniósł zakaz stosowania tortur właściwie w całej Europie i Stanach Zjednoczonych, gdzie stosowanie tortur zniesiono 8. poprawką do Konstytucji.

Systemy totalitarne

Powstanie w XX wieku systemów totalitarnych przyniosło powrót do szerokiego stosowania tortur w czasie śledztwa, jak i dla samego zadania cierpień osobom torturowanym.

Działające w nazistowskich Niemczech służby, szczególnie Gestapo, radzieckie NKWD a także tajna policja włoskich faszystów - OVRA oraz japońska specjalna żandarmeria wielokrotnie i na różne sposoby podejmowały stosowanie tortur zarówno wobec przeciwników politycznych, jak i jeńców oraz osób cywilnych w czasie II wojny światowej. Wiele cech tortur noszą pseudomedyczne eksperymenty prowadzone w obozach koncentracyjnych, na przykład w Auschwitz-Birkenau.

Także po wojnie reżimy totalitarne nowopowstałego bloku sowieckiego stosowały powszechnie tortury w walce z opozycją polityczną. W Polsce do instytucji słynących ze stosowania w śledztwie tortur należało Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego.

Tortury stosowały także reżimy w krajach takich jak Chiny, Kambodża czy Chile.

Współczesność




Mimo wielu ustanowionych przepisów i konwencji w wielu miejscach na świecie nadal w sposób niejawny stosowane są tortury, przede wszystkim wobec różnego rodzaju opozycji politycznej bądź różnego rodzaju separatystów – także w krajach uznawanych za demokratyczne.

Amnesty International informuje, że współcześnie tortury są stosowane w takich krajach jak Chiny, Rosja, Białoruś, Turcja, Uzbekistan, Arabia Saudyjska, USA i wielu innych.

Głośne stały się również oskarżenia o stosowanie tortur przez żołnierzy amerykańskich m.in. w bazie Guantanamo na Kubie czy w więzieniu Abu-Ghraib w Bagdadzie.



Warunki prowadzenia tortur

Najczęściej tortury prowadzono w wydzielonym pomieszczeniu, tzw. sali tortur (zwanej też izbą tortur lub katownią). Pomieszczenia takie były najczęściej zbudowane w sposób zapewniający izolację od otoczenia, by na zewnątrz nie dochodziły krzyki torturowanych. Z tego powodu katownie znajdowały się w lochach zamkowych, podziemiach ratusza czy wydzielonych budowlach (np. Katownia w Gdańsku albo pełniąca dawniej funkcje katowni wieża na Kappelbrücke w Lucernie).

Tortury prowadził kat, czasem przy udziale pomocników. Podejrzanych torturowano w obecności osoby przesłuchującej, która zadawała bezpośrednio w czasie tortur pytania, albo wysyłano na tortury w wypadku odmowy zeznań. Jeżeli po powrocie z sesji tortur osoba podejrzana nadal nie wykazywała ochoty zeznawania, wysyłano ją do katowni ponownie, przy czym była zazwyczaj torturowana w dużo okrutniejszy sposób (oprawca uznawał odmowę zeznań za swoista obrazę).

Najczęściej tortury prowadzono już od rana, nie podawszy wcześniej torturowanemu posiłku (przy czym warto wspomnieć, że prowadzący śledztwo nierzadko spożywali posiłki bądź alkohol w czasie przesłuchań i tortur). Bywało i tak, że tortury prowadzono bez przerwy przez cały dzień, a nawet znacznie dłużej (takimi torturami były na przykład wielogodzinne przesłuchania, podczas których ofierze nie pozwalano zasnąć – metoda stosowana w ZSRR).

Przebieg tortur

Najczęściej stosowanie tortur jako elementu śledztwa było poprzedzone próbami wydobycia zeznań przy pomocy zwyczajnych przesłuchań.

Przed zastosowaniem tortur bardzo często stosowano obligatoryjnie działania mające charakter tortur wstępnych: zamknięcie w celi, unieruchomienie w nienaturalnej pozycji, zimno, brak snu, ostre światło, obecność insektów czy szczurów w celi. Często ofiarę głodzono lub pozbawiano wody do picia.

Jeśli podejrzany nie zgadzał się na dobrowolne zeznania, przedstawiano groźbę tortur, ewentualnie pokazywano narzędzia tortur, przedstawiając ich działanie i stopień zadawanego cierpienia. Kiedy mimo to nie uzyskiwano zeznań, przystępowano do tortur właściwych.

Zazwyczaj stosowano stopniowanie przebiegu tortur, rozpoczynając od lżejszych i mniej bolesnych. Najczęściej jako najlżejszą torturę stosowano biczowanie, by poprzez użycie różnorodnych urządzeń kaleczących dojść do tortur o najwyższym stopniu bolesności, trwale okaleczających, takich jak rozciąganie na tzw. łożu sprawiedliwości, przypalaniu ogniem czy użyciu tzw. trzewika.

Wiele systemów prawnych ograniczało długość stosowanych tortur, na przykład pozwalając poddać torturom jedynie trzykrotnie, ale przepisy te były nagminnie obchodzone.

Tortury szybko prowadziły do okaleczeń fizycznych i wyniszczenia psychicznego, do tego stopnia, że torturowana osoba bardzo szybko decydowała się na przyznanie do wszystkich zarzucanych czynów.

Theodore Kaczynski

Theodore Kaczynski w wieku 16 lat dostał się na Harvard, ukończył go kilka lat później, jako 25 - latek był już profesorem matematyki na uniwersytecie w Berkeley. Nie wiadomo, z jakich przyczyn porzucił pracę i został bezrobotnym pustelnikiem.

Najdłuższe śledztwo w historii FBI

Trwało 18 lat i dotyczyło człowieka nazywanego przez prasę Unabomberem. Był on podobno odpowiedzialny na 15 zamachów na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Z jego rąk zginęło 3 ludzi, a 29 zostało rannych. Zamachowiec wysyłał bomby w eleganckich paczkach, do których dołączał listy; były one doczepiane w sposób tak przemyślny, że nie ulegały zniszczeniu podczas wybuchu. Unabomber twierdził, że cywilizacja techniczna jest złem, a dalszy rozwój techniki doprowadzi do całkowitej degeneracji ludzkości. Wzywał do powrotu na łono natury i życia według „naturalnych reguł”. 19 września 1995 w The New York Times i The Washington Post ukazał się manifest Unabombera.

Unabomber zmusił redakcje do opublikowania manifestu, grożąc zamachem bombowym. Posłuchano go, ponieważ jak do tej pory był niezwykle skutecznym terrorystą i od 1978 roku nikt nie potrafił go złapać. Po tej publikacji do FBI zgłosił się niejaki David Kaczyński, opiekun bezdomnych, który mieszkał kiedyś w małej ziemiance w Teksasie, żyjąc w zgodzie z naturą. Powiedział, że wie, kto jest autorem tego manifestu, wie kto jest Unabomberem. Zgodził się wszystko opowiedzieć pod warunkiem, że człowiek, którego wyda, nie zostanie skazany na karę śmierci. Faceci z FBI zgodzili się na ten warunek. David powiedział, że Unabomber to jego brat Ted, który mieszka w małej leśnej chacie w Montanie, gdzie prowadzi życie pustelnika. Z aresztowaniem Theodore’a Kaczynskiego nie było kłopotów.

Kim on jest?

Ted, jak już powiedzieliśmy, był wybitnie zdolny. Był także chorobliwie nieśmiały i uzależniony od matki. To matka pilnowała go, żeby się uczył, widząc jego wielkie zdolności matematyczne. Ojciec odgrywał w domu mniejszą rolę; zabrał kiedyś obydwu chłopców w góry, gdzie przez kilka tygodni żyli życiem traperów i musieli radzić sobie w trudnych warunkach. Ted właściwie cały czas poświęcał nauce; nie miał przyjaciół w szkole, bo przeskoczył dwie klasy ze względu na swoje zdolności i jego koledzy byli dużo starsi. Nie potrafił się z nimi porozumieć. Nie miał również dziewczyny i nie mógł żadnej poznać ze względu na swoją chorobliwą nieśmiałość. Pierwszy romans, jaki nawiązał z kobietą, zdarzył się po czterdziestce. Jego brat, który miewał podobne skłonności otrząsnął się z nich szybciej i powrócił do społeczeństwa, ożenił się i zaczął pracować w opiece społecznej. W miasteczku, nieopodal którego mieszkał Ted, nazywano go Einsteinem. Wszyscy wiedzieli, że jest profesorem, który trochę zdziwaczał, ale nikt nie przypuszczał, że może być także terrorystą.

Ted Kaczyński głęboko wierzył w głoszone przez siebie ideały, nie zauważał jednak, że manifest, który napisał, nie jest niczym nowym. Te same tezy głosili hippisi w latach 60-tych. Ted tylko je pogłębił i wzbogacił o kilka nowych spostrzeżeń wynikających z rozwoju technologii.

Motywy kierujące jego bratem Davidem nie są do końca wyjaśnione; być może młodszy Kaczynski uważał, że brat źle go traktował w przeszłości. Ted nie miał nigdy zbyt wiele serca dla bliskich, nie potrafił kochać ani okazywać uczuć. Bracia byli bardzo związani ze sobą w latach szkolnych, później ich drogi rozeszły się.

Wokół jego aresztowania krąży kilka teorii spiskowych. Podobno maszyna, którą zaleziono w jego leśnej chatce o wymiarach 2,5 na 3 metry, nie jest tą samą maszyną, na której napisano manifest. Podobno Ted był tylko ogniwem w wielkiej manipulacji dokonanej przez organizację FC (Freedom Club). Sam Unabomber takimi inicjałami podpisywał swoje bombowe przesyłki. Podobno manipulowali nim ekologowie z organizacji Earth First znani z tego, że wbijali gwoździe w drzewa przeznaczone do wycinki, by niszczyć sprzęt robotników leśnych. Podejrzewano go o kontakty z organizacjami nazistowskimi, ale okazało się to wymysłem. Teda interesowała przede wszystkim przyszłość cywilizacji i zagrożenia, które niósł ze sobą postęp. Wszystkich spiskowych poszlak nigdy nie wyjaśniono. Oskarżenie oparło się na zeznaniach brata Teda oraz na znalezionym w jego chatce oryginalnym fragmencie manifestu wydrukowanego przez nowojorskie gazety.

Przed sądem obrońca Teda próbował oprzeć się na tym, że jego klient jest niepoczytalny i skierować go na badania psychiatryczne. Ted dostał szału i domagał się usunięcia obrońcy, sam chciał się bronić. Wiedział, że uznanie go za niepoczytalnego odbierze sens wszystkim jego dotychczasowym działaniom, że zostanie zlekceważony i wyśmiany. Wolał raczej śmierć. Podtrzymał wszystko to co napisał w listach i w manifeście. W 1998 został skazany na dożywocie bez możliwości złagodzenia kary. W czasie procesu żona jednego z zabitych przez niego mężczyzn rzuciła klątwę: Oby twe oczy oślepiła ciemność kryjąc niewiarygodne piękno słońca, księżyca i gwiazd. Obyś ogłuchł od ciszy kamiennej. Oby śmierć zastała cię tak, jak żyłeś w samotności, bez współczucia i miłości.