środa, 20 lutego 2013

Polska jako centrum świata.

Miejsce centralne w Europie nie wyznacza nam zadufanie czy chciejstwo, lecz wyznaczają je dwa sąsiednie państwa: Niemcy i Rosja. Wyznaczają też nie dlatego, że są Niemcami i Rosją a my Polską, lecz dlatego że obydwa są mocarstwami. Gdy natomiast wymienione państwa mają realny wpływ na politykę europejską i światową, a terytorium polski stoi pomiędzy nimi lub stoi im na przeszkodzie, to Polska automatycznie staje się newralgicznym miejscem, o którą zaczyna się gra interesów. Ważne jest również to, że obydwa sąsiadujące z nami mocarstwa mają wobec siebie najpierw interesy zbieżne, a potem te same interesy przeradzają się w sprzeczne. Tak było podczas zaborów, podczas I wojny i II wojny. Sprzeczne interesy zawsze kończyły się wojną. Dziś nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek się zmieniło. Mamy więc do czynienia z określoną normą. (Wszyscy, którzy w przeszłości myśleli inaczej, okazywali się po prostu naiwni) I w takiej sytuacji znalazła się aktualnie Polska. Stosunki między Rosją a Niemcami lub Rosją a Chinami są zmienne, bo różne są ich interesy. Obecna stabilizacja nic nie znaczy.
Wydawałoby się, że układ polityczny i geopolityczny w Europie nie zmienił się. Rzecz w tym jednak, że rozkład obecnych sił układa się zupełnie inaczej niż w ostatnich 200 latach. Skoro Rosja jest częścią Azji, a w Azji o prym konkurują jeszcze Chiny, Indie no i Stany Zjednoczone, to Polska znajduje się w zupełnie nowych geopolitycznych uwarunkowaniach. One działają także w Europie. Podporządkowanie sobie Polski przez Niemcy i Rosję oznacza domknięcie przestrzeni między tymi państwami. A zamknięcie tej tak wielkiej przestrzeni stworzy zupełnie nową siłę militarną, która rozdzieli rywalizujące ze sobą strony w Azji a pozostałą część Europy zmusi do uległości (może z wyjątkiem Anglii). Polska w takiej sytuacji staje się korytarzem, którego opanowanie rozstrzyga o nowym podziale sił w świecie: ugruntowuje podział w Azji i podporządkowuje Europę. Rola Polski urasta więc do ragi światowej… Polityka i geopolityka wymagają więc dużej wyobraźni, wykształconych ludzi i mocnych charakterów. W Polsce – szczególnie.
Newralgiczne miejsce, w zależności od potrzeb, może być schładzane (neutralizowane) lub podgrzewane (antagonizowane). Dziś w Polsce mamy do czynienia z obydwoma przypadkami jednocześnie: schładzaniem (zaniżaniem) obszaru wiedzy oraz podgrzewaniem obszaru niewiedzy i naiwności. Wiedza daje siłę i pozwala bronić się przed złem, także ludobójstwem, którego dziś wykluczyć nie można. Niewiedza skazuje ludzi i narody nie tylko na drugoplanowość, ale również na eksterminację. Hasło przeludnienia globu i związana z tym propaganda, napawa bowiem najgorszymi przeczuciami... Ale taka jest polityka (białego człowieka) najbezwzględniejsza z dziedzin. Łączy ona w sobie wszystko to, co w dziejach było najskuteczniejsze w osiąganiu celów (zysków) kosztem drugiego państwa, narodu lub człowieka. Nigdy nie rezygnuje z niczego i zawsze kieruje się tam, gdzie spotka słabych, naiwnych i ogłupiałych. Ograniczając się do najbliższego kręgu kulturowego warto polecić pamiętniki Goebbelsa i dzieło Generalnego Planu Wschodniego (Generalplan Ost). Tam jest wszystko jasne. Dodatkowych argumentów dostarczy porównanie II RP z III RP, a więc tego, co w tym samym czasie osiągnęły obie Polski – na każdym poziomie. Na ich przykładach widać co to znaczy niepodległość, a co podległość.

Przypadkowa zbieżność zdarzeń?
Odnosząc się do ostatniego 20-lecia, można wierzyć w przypadkową zbieżność zdarzeń, ale gdy ta przypadkowość zaczyna się mnożyć, wszystkie ostrzegawcze lampki zaczynają płonąć. Nie miejsce tu na szczegółowe wyliczanie tych dat, ale warto zauważyć, że zaczęły pojawiać się one po 1989 r., a właściwie po zjednoczeniu Niemiec. Dla przykładu kilka: 19.04.(1999 r.) (rocznica urodzin Hitlera) odbyło się inauguracyjne posiedzenie Bundestagu w odbudowanym Reichstagu w Berlinie, 23.08.(1999 r.) rząd niemiecki, w rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow, rozpoczął oficjalne urzędowanie (T. Otremba, Niemcy. Brama Polski do nieba, Regnum 2000, s. 227. Polecam tę książkę każdemu), (żeby było śmieszniej, pierwszy numer organu prasowego mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie też ukazał się 19.04), do UE weszliśmy 1 maja, 17 września Obama ogłosił rezygnację z systemu rakietowego w Polsce, nawet ogłoszenie błogosławionym Jana Pawła II odbyło się 1 maja, no i ta smoleńska rocznica. Jeżeli wcześniejszych skojarzeń społeczeństwo nie zauważyło, to data 10.04.2010 ur*chamia cały ich cały ciąg – z ostatnich 250 lat. Ożywiła więc cały okres zaborów, niepodległej II RP, a także PRL i III RP. Nic dodać, nic ująć.

Miedzy śmiercią Kaczyńskiego a wyborami w USA
Rodzi się pytanie, jakie konkretne wydarzenia plasują Polskę w centrum wydarzeń? Jakie fakty wyznaczają Polsce centralne miejsce w Europie i świecie? Wyznaczają dwie konkretne daty: 10.04.2010 i jesienne wybory w USA. (Warto przy okazji też zauważyć, że właśnie te dwa lata opiszą nie tylko nowe polityczne rozdanie w świecie, wystawią światu weksel do zrealizowania, ale przede wszystkim odpowiedzą na fundamentalną ludzką kwestię: czy człowiek jest mądry, czy głupi?)
To, co się wydarzyło 10.04.2010 r. miało trzy aspekty: polski, europejski i światowy. W Polsce wydarzenie to nie tylko zmieniło scenę polityczną, ale wszystkim naszym politykom rzuciło w twarz pokerowe – ”sprawdzam”! Stało to się jednak wbrew zasadom pokera, owo „sprawdzam” nie odnosiło się do zamknięcia partii, nie było zamknięciem politycznej przestrzeni, lecz jej otwarciem. O jakiejkolwiek przyjaźni nie może już być mowy. Smoleńsk wskrzesił bowiem wszystkie duchy przeszłości, zdecydowanie bardziej złe, niż dobre. Cała ponad dwustuletnia przeszłość, od której w sposób tak prostacki większość z nas chciała uciec, całym ciężarem zwaliła się – wszystkim na plecy. Jej cechą charakterystyczną jest to, że zwala się w momencie, gdy jesteśmy do niej najmniej przygotowani (edukacja, media, rodzina, gospodarka, kultura). Kto czytał Machiavellego, nie będzie oponował. Smoleńsk pootwierał w Polsce wszystkie możliwe drzwi – wiatr hula jak chce, a atmosfera w kraju stała się prawdziwie wolnorynkowa. Karty kolejny raz zostały rzucone na stół. Tym razem uczyniła to niewidzialna ręka rynku. To ona zażądała syntezy, a więc odpowiedzi na pytanie co robić?!... Odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Kapelusze pospadały i zamiast dobrej rady rozległ się bełkot i wrzask. I nie umilkł do dziś. No cóż, stało się jak w studenckiej piosence: salwa wybuchła… Naród pozostał kompletnie sam.
Demokracja wymaga jednak wielowątkowego spojrzenia: gdybyśmy mieli nawet wielu polityków przedwojennej klasy, to i tak niewiele więcej moglibyśmy zrobić, bo aby coś mogło się w Polsce zmienić, musi się zmienić najpierw poza naszymi granicami. To warunek. Z tej też przyczyny Polacy po utracie państwowości w XVIII w. musieli walczyć na wszystkich frontach świata. Warto o tym pamiętać.
Aspekt europejski jest niewiele mniej tragiczny. Europa zawsze była na drugiej linii, ale 10.04.2010 też i nią wstrząsnął, przyspieszył bowiem procesy podporządkowujące Rosji: bałtycki rurociąg i unię Rosji z Unia Europejską, w której Rosja ma być ramieniem zbrojnym, a UE – gospodarczym.
Najbardziej zadziwiający jest aspekt amerykański. Obama jakby nie dostrzegał, że połkniecie Europy przez Rosję pozostawia Amerykę w kompletnym odosobnieniu cywilizacyjnym. (Miedzy bajki należy włożyć twierdzenie, że ktokolwiek cywilizację może mieć, jaką chce – np. za pieniądze) W takim układzie cywilizacja łacińska zacznie kurczyć się do terytorium Stanów Zjednoczonych, a rola pieniądza, który jest lepiszczem jedności i potęgi amerykańskiej, zostanie zredukowana do kaprysu rosyjskiego lub chińskiego, a może nawet do rosyjsko-chińskiego? Opanowanie Europy przez Rosję postawi USA nie przed antagonizmem rosysko-chińskim, lecz raczej odwrotnie, ich sojuszem przeciw Ameryce. Ameryka nie jest im do niczego potrzebna, tak samo zresztą, jak Polska Niemcom i Rosji. Po podporządkowanie sobie Ameryki Rosja i Chiny staną naprzeciwko siebie i raczej nie zdzierżą.
Oczywiście wybory w Ameryce są zupełnie z „innej beczki”, ale znakomicie klamrują, a jednocześnie uwypuklają wyjątkowość naszego położenia. W Polsce czekamy na zwycięstwo republikanów. Rachuby te jednak nie ur*chamiają w Polakach już takiej nadziei, jaką w okresie powstania styczniowego pokładaliśmy we Francji, czy w powstaniu warszawskim spoglądając na aliantów – redukuje je zawiedzione wówczas zaufanie, ale stają się ostatnią szansą na zmianę sytuacji, w jakiej znalazła się Polska. Polska nadzieja jest nadzieją z pierwszej linii frontu, amerykańska kwestią „być albo nie być” dla samej Ameryki. (Tak oczywiście może, ale nie musi być) Rola Polski w nowym krystalizującym się rozdaniu, dla Ameryki a także Chin, staje się czasowo ważniejsza niż Afganistanu czy nawet Iraku, bo oznacza zblokowanie niezwykłej przeciwstawnej siły. Wobec tego status quo Polski powinno połączyć inicjatywy polityczne Stanów i Chin, ponieważ jest to w ich strategicznym interesie. USA za kołnierzem ma przeciw sobie sojusz rosyjsko-chiński. Polska w takim ujęciu staje się centrum świata. W takim ujęciu ponownie jest ważniejsza od całej Europy, która już zaczyna przegrywać swoją przyszłość. Widać to na przykładzie nie tylko strefy euro, ale też Euro 2012. Ta ostatnia, jako idea, miała przybliżyć Ukrainę do Europy. W tej chwili symbol tej inicjatywy – Julia Timoszenko jest tak samo uwięziona jak nie tak dawna zachodnia idea.
Najciekawszy jest jednak aspekt światowy i zagranie pokerowe Rosji. L. Pietrzak w swoim artykule: „Paliwowa ofensywa Kremla” (Gazeta Finansowa z 28.05.2012) pisze, że Rosnieft i amerykański gigant Exxon Mobil mają podjąć współpracę w zakresie złóż węglowodorów w Arktyce, Na Morzu Czarnym, w Kanadzie i USA. Amerykanie mają zainwestować nawet 500 mld dol. w eksploatację złóż w rosyjskim regionie Morza Arktycznego i innych. Tak niespotykane dotąd otwarcie zasobów Rosji dla najsilniejszego mocarstwa na świecie jakim jest Ameryka, musi budzić zdziwienie i wiele spekulacji. Jest to oczywiście wyjście Rosji na bardzo głębokie wody i gra na wielu frontach. W naszym kontekście Rosja mogła to uczynić z dwóch powodów: 1. poprzez intratny kontrakt wciągnięcie USA w orbitę gry własnych interesów przeciw Chinom, 2. zabezpieczenie zdobyczy z okresu Obamy (reset rosyjsko-amerykański) i działanie na rzecz powodzenia rosyjsko-europejskiego planu przeciw Chinom i samej Ameryce. Generalnie analiza Pietrzaka jest trafna, bo wspólna eksploatacja złóż wciąga Stany w spiralę stosunków rosyjskich i nie pozwoli Ameryce na zachowanie neutralności w ewentualnym konflikcie zbrojnym. USA traci tę pozycję wygodnego statysty i obserwatora, które podczas pierwszej i drugiej wojny pozwoliły im na wielkie zwycięstwo.
Warto też zauważyć, że z jednej strony Rosja, poprzez tak intratną propozycję unier*chamia Amerykę, a z drugiej strony do paliwowej polityki wciągnęła Włochy i Norwegię, z którymi także podpisała mniejsze kontrakty. Gdy spojrzymy na wektory transferu i dodamy rurociąg bałtycki, Europa zostaje wzięta „na widły”. Bardziej zorientowani wiedzą lepiej co to oznacza.

Zakończenie
Polska po raz trzeci w sytuacji kryzysowej ostatnich 100 latach znalazła się w roli „języczka u wagi”. Niestety, obecna sytuacja nie pozwala nam nawet na szukanie analogii z okresu I wojny światowej (Akt 5 Listopada i propozycja Mikołaja Mikołajewicza) oraz Układu Warszawskiego. Liczymy tylko ilu polskich generałów zginęło w ostatnich latach. I ilu jeszcze zostało? Tak wygląda polska polityka na tle wielkiej światowej gry. Miejmy nadzieję, że podczas Euro 2012 nie będziemy mieli okazji oglądać festiwalu słabości polskiego państwa: najpierw 11.11.12 demokracji uczyli nas Niemcy, a w czerwcu mogą to zrobić rosyjscy kibice. I oto mamy syntezę polskiej drogi po 1989 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz