Miejsce centralne w Europie nie wyznacza nam zadufanie czy chciejstwo,
lecz wyznaczają je dwa sąsiednie państwa: Niemcy i Rosja. Wyznaczają też
nie dlatego, że są Niemcami i Rosją a my Polską, lecz dlatego że obydwa
są mocarstwami. Gdy natomiast wymienione państwa mają realny wpływ na
politykę europejską i światową, a terytorium polski stoi pomiędzy nimi
lub stoi im na przeszkodzie, to Polska automatycznie staje się
newralgicznym miejscem, o którą zaczyna się gra interesów. Ważne jest
również to, że obydwa sąsiadujące z nami mocarstwa mają wobec siebie
najpierw interesy zbieżne, a potem te same interesy przeradzają się w
sprzeczne. Tak było podczas zaborów, podczas I wojny i II wojny.
Sprzeczne interesy zawsze kończyły się wojną. Dziś nic nie wskazuje na
to, aby cokolwiek się zmieniło. Mamy więc do czynienia z określoną
normą. (Wszyscy, którzy w przeszłości myśleli inaczej, okazywali się po
prostu naiwni) I w takiej sytuacji znalazła się aktualnie Polska.
Stosunki między Rosją a Niemcami lub Rosją a Chinami są zmienne, bo
różne są ich interesy. Obecna stabilizacja nic nie znaczy.
Wydawałoby się, że układ polityczny i geopolityczny w Europie nie
zmienił się. Rzecz w tym jednak, że rozkład obecnych sił układa się
zupełnie inaczej niż w ostatnich 200 latach. Skoro Rosja jest częścią
Azji, a w Azji o prym konkurują jeszcze Chiny, Indie no i Stany
Zjednoczone, to Polska znajduje się w zupełnie nowych geopolitycznych
uwarunkowaniach. One działają także w Europie. Podporządkowanie sobie
Polski przez Niemcy i Rosję oznacza domknięcie przestrzeni między tymi
państwami. A zamknięcie tej tak wielkiej przestrzeni stworzy zupełnie
nową siłę militarną, która rozdzieli rywalizujące ze sobą strony w Azji a
pozostałą część Europy zmusi do uległości (może z wyjątkiem Anglii).
Polska w takiej sytuacji staje się korytarzem, którego opanowanie
rozstrzyga o nowym podziale sił w świecie: ugruntowuje podział w Azji i
podporządkowuje Europę. Rola Polski urasta więc do ragi światowej…
Polityka i geopolityka wymagają więc dużej wyobraźni, wykształconych
ludzi i mocnych charakterów. W Polsce – szczególnie.
Newralgiczne miejsce, w zależności od potrzeb, może być schładzane
(neutralizowane) lub podgrzewane (antagonizowane). Dziś w Polsce mamy do
czynienia z obydwoma przypadkami jednocześnie: schładzaniem
(zaniżaniem) obszaru wiedzy oraz podgrzewaniem obszaru niewiedzy i
naiwności. Wiedza daje siłę i pozwala bronić się przed złem, także
ludobójstwem, którego dziś wykluczyć nie można. Niewiedza skazuje ludzi i
narody nie tylko na drugoplanowość, ale również na eksterminację. Hasło
przeludnienia globu i związana z tym propaganda, napawa bowiem
najgorszymi przeczuciami... Ale taka jest polityka (białego człowieka)
najbezwzględniejsza z dziedzin. Łączy ona w sobie wszystko to, co w
dziejach było najskuteczniejsze w osiąganiu celów (zysków) kosztem
drugiego państwa, narodu lub człowieka. Nigdy nie rezygnuje z niczego i
zawsze kieruje się tam, gdzie spotka słabych, naiwnych i ogłupiałych.
Ograniczając się do najbliższego kręgu kulturowego warto polecić
pamiętniki Goebbelsa i dzieło Generalnego Planu Wschodniego (Generalplan
Ost). Tam jest wszystko jasne. Dodatkowych argumentów dostarczy
porównanie II RP z III RP, a więc tego, co w tym samym czasie osiągnęły
obie Polski – na każdym poziomie. Na ich przykładach widać co to znaczy
niepodległość, a co podległość.
Przypadkowa zbieżność zdarzeń?
Odnosząc się do ostatniego 20-lecia, można wierzyć w przypadkową
zbieżność zdarzeń, ale gdy ta przypadkowość zaczyna się mnożyć,
wszystkie ostrzegawcze lampki zaczynają płonąć. Nie miejsce tu na
szczegółowe wyliczanie tych dat, ale warto zauważyć, że zaczęły pojawiać
się one po 1989 r., a właściwie po zjednoczeniu Niemiec. Dla przykładu
kilka: 19.04.(1999 r.) (rocznica urodzin Hitlera) odbyło się
inauguracyjne posiedzenie Bundestagu w odbudowanym Reichstagu w
Berlinie, 23.08.(1999 r.) rząd niemiecki, w rocznicę paktu
Ribbentrop-Mołotow, rozpoczął oficjalne urzędowanie (T. Otremba, Niemcy.
Brama Polski do nieba, Regnum 2000, s. 227. Polecam tę książkę
każdemu), (żeby było śmieszniej, pierwszy numer organu prasowego
mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie też ukazał się 19.04), do UE
weszliśmy 1 maja, 17 września Obama ogłosił rezygnację z systemu
rakietowego w Polsce, nawet ogłoszenie błogosławionym Jana Pawła II
odbyło się 1 maja, no i ta smoleńska rocznica. Jeżeli wcześniejszych
skojarzeń społeczeństwo nie zauważyło, to data 10.04.2010 ur*chamia cały
ich cały ciąg – z ostatnich 250 lat. Ożywiła więc cały okres zaborów,
niepodległej II RP, a także PRL i III RP. Nic dodać, nic ująć.
Miedzy śmiercią Kaczyńskiego a wyborami w USA
Rodzi się pytanie, jakie konkretne wydarzenia plasują Polskę w centrum
wydarzeń? Jakie fakty wyznaczają Polsce centralne miejsce w Europie i
świecie? Wyznaczają dwie konkretne daty: 10.04.2010 i jesienne wybory w
USA. (Warto przy okazji też zauważyć, że właśnie te dwa lata opiszą nie
tylko nowe polityczne rozdanie w świecie, wystawią światu weksel do
zrealizowania, ale przede wszystkim odpowiedzą na fundamentalną ludzką
kwestię: czy człowiek jest mądry, czy głupi?)
To, co się wydarzyło 10.04.2010 r. miało trzy aspekty: polski,
europejski i światowy. W Polsce wydarzenie to nie tylko zmieniło scenę
polityczną, ale wszystkim naszym politykom rzuciło w twarz pokerowe –
”sprawdzam”! Stało to się jednak wbrew zasadom pokera, owo „sprawdzam”
nie odnosiło się do zamknięcia partii, nie było zamknięciem politycznej
przestrzeni, lecz jej otwarciem. O jakiejkolwiek przyjaźni nie może już
być mowy. Smoleńsk wskrzesił bowiem wszystkie duchy przeszłości,
zdecydowanie bardziej złe, niż dobre. Cała ponad dwustuletnia
przeszłość, od której w sposób tak prostacki większość z nas chciała
uciec, całym ciężarem zwaliła się – wszystkim na plecy. Jej cechą
charakterystyczną jest to, że zwala się w momencie, gdy jesteśmy do niej
najmniej przygotowani (edukacja, media, rodzina, gospodarka, kultura).
Kto czytał Machiavellego, nie będzie oponował. Smoleńsk pootwierał w
Polsce wszystkie możliwe drzwi – wiatr hula jak chce, a atmosfera w
kraju stała się prawdziwie wolnorynkowa. Karty kolejny raz zostały
rzucone na stół. Tym razem uczyniła to niewidzialna ręka rynku. To ona
zażądała syntezy, a więc odpowiedzi na pytanie co robić?!... Odpowiedzi
jak nie było, tak nie ma. Kapelusze pospadały i zamiast dobrej rady
rozległ się bełkot i wrzask. I nie umilkł do dziś. No cóż, stało się jak
w studenckiej piosence: salwa wybuchła… Naród pozostał kompletnie sam.
Demokracja wymaga jednak wielowątkowego spojrzenia: gdybyśmy mieli nawet
wielu polityków przedwojennej klasy, to i tak niewiele więcej
moglibyśmy zrobić, bo aby coś mogło się w Polsce zmienić, musi się
zmienić najpierw poza naszymi granicami. To warunek. Z tej też przyczyny
Polacy po utracie państwowości w XVIII w. musieli walczyć na wszystkich
frontach świata. Warto o tym pamiętać.
Aspekt europejski jest niewiele mniej tragiczny. Europa zawsze była na
drugiej linii, ale 10.04.2010 też i nią wstrząsnął, przyspieszył bowiem
procesy podporządkowujące Rosji: bałtycki rurociąg i unię Rosji z Unia
Europejską, w której Rosja ma być ramieniem zbrojnym, a UE –
gospodarczym.
Najbardziej zadziwiający jest aspekt amerykański. Obama jakby nie
dostrzegał, że połkniecie Europy przez Rosję pozostawia Amerykę w
kompletnym odosobnieniu cywilizacyjnym. (Miedzy bajki należy włożyć
twierdzenie, że ktokolwiek cywilizację może mieć, jaką chce – np. za
pieniądze) W takim układzie cywilizacja łacińska zacznie kurczyć się do
terytorium Stanów Zjednoczonych, a rola pieniądza, który jest lepiszczem
jedności i potęgi amerykańskiej, zostanie zredukowana do kaprysu
rosyjskiego lub chińskiego, a może nawet do rosyjsko-chińskiego?
Opanowanie Europy przez Rosję postawi USA nie przed antagonizmem
rosysko-chińskim, lecz raczej odwrotnie, ich sojuszem przeciw Ameryce.
Ameryka nie jest im do niczego potrzebna, tak samo zresztą, jak Polska
Niemcom i Rosji. Po podporządkowanie sobie Ameryki Rosja i Chiny staną
naprzeciwko siebie i raczej nie zdzierżą.
Oczywiście wybory w Ameryce są zupełnie z „innej beczki”, ale znakomicie
klamrują, a jednocześnie uwypuklają wyjątkowość naszego położenia. W
Polsce czekamy na zwycięstwo republikanów. Rachuby te jednak nie
ur*chamiają w Polakach już takiej nadziei, jaką w okresie powstania
styczniowego pokładaliśmy we Francji, czy w powstaniu warszawskim
spoglądając na aliantów – redukuje je zawiedzione wówczas zaufanie, ale
stają się ostatnią szansą na zmianę sytuacji, w jakiej znalazła się
Polska. Polska nadzieja jest nadzieją z pierwszej linii frontu,
amerykańska kwestią „być albo nie być” dla samej Ameryki. (Tak
oczywiście może, ale nie musi być) Rola Polski w nowym krystalizującym
się rozdaniu, dla Ameryki a także Chin, staje się czasowo ważniejsza niż
Afganistanu czy nawet Iraku, bo oznacza zblokowanie niezwykłej
przeciwstawnej siły. Wobec tego status quo Polski powinno połączyć
inicjatywy polityczne Stanów i Chin, ponieważ jest to w ich
strategicznym interesie. USA za kołnierzem ma przeciw sobie sojusz
rosyjsko-chiński. Polska w takim ujęciu staje się centrum świata. W
takim ujęciu ponownie jest ważniejsza od całej Europy, która już zaczyna
przegrywać swoją przyszłość. Widać to na przykładzie nie tylko strefy
euro, ale też Euro 2012. Ta ostatnia, jako idea, miała przybliżyć
Ukrainę do Europy. W tej chwili symbol tej inicjatywy – Julia Timoszenko
jest tak samo uwięziona jak nie tak dawna zachodnia idea.
Najciekawszy jest jednak aspekt światowy i zagranie pokerowe Rosji. L.
Pietrzak w swoim artykule: „Paliwowa ofensywa Kremla” (Gazeta Finansowa z
28.05.2012) pisze, że Rosnieft i amerykański gigant Exxon Mobil mają
podjąć współpracę w zakresie złóż węglowodorów w Arktyce, Na Morzu
Czarnym, w Kanadzie i USA. Amerykanie mają zainwestować nawet 500 mld
dol. w eksploatację złóż w rosyjskim regionie Morza Arktycznego i
innych. Tak niespotykane dotąd otwarcie zasobów Rosji dla
najsilniejszego mocarstwa na świecie jakim jest Ameryka, musi budzić
zdziwienie i wiele spekulacji. Jest to oczywiście wyjście Rosji na
bardzo głębokie wody i gra na wielu frontach. W naszym kontekście Rosja
mogła to uczynić z dwóch powodów: 1. poprzez intratny kontrakt
wciągnięcie USA w orbitę gry własnych interesów przeciw Chinom, 2.
zabezpieczenie zdobyczy z okresu Obamy (reset rosyjsko-amerykański) i
działanie na rzecz powodzenia rosyjsko-europejskiego planu przeciw
Chinom i samej Ameryce. Generalnie analiza Pietrzaka jest trafna, bo
wspólna eksploatacja złóż wciąga Stany w spiralę stosunków rosyjskich i
nie pozwoli Ameryce na zachowanie neutralności w ewentualnym konflikcie
zbrojnym. USA traci tę pozycję wygodnego statysty i obserwatora, które
podczas pierwszej i drugiej wojny pozwoliły im na wielkie zwycięstwo.
Warto też zauważyć, że z jednej strony Rosja, poprzez tak intratną
propozycję unier*chamia Amerykę, a z drugiej strony do paliwowej
polityki wciągnęła Włochy i Norwegię, z którymi także podpisała mniejsze
kontrakty. Gdy spojrzymy na wektory transferu i dodamy rurociąg
bałtycki, Europa zostaje wzięta „na widły”. Bardziej zorientowani wiedzą
lepiej co to oznacza.
Zakończenie
Polska po raz trzeci w sytuacji kryzysowej ostatnich 100 latach znalazła
się w roli „języczka u wagi”. Niestety, obecna sytuacja nie pozwala nam
nawet na szukanie analogii z okresu I wojny światowej (Akt 5 Listopada i
propozycja Mikołaja Mikołajewicza) oraz Układu Warszawskiego. Liczymy
tylko ilu polskich generałów zginęło w ostatnich latach. I ilu jeszcze
zostało? Tak wygląda polska polityka na tle wielkiej światowej gry.
Miejmy nadzieję, że podczas Euro 2012 nie będziemy mieli okazji oglądać
festiwalu słabości polskiego państwa: najpierw 11.11.12 demokracji
uczyli nas Niemcy, a w czerwcu mogą to zrobić rosyjscy kibice. I oto
mamy syntezę polskiej drogi po 1989 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz